niedziela, 21 lipca 2013

Góra, guma i Pięta Achillesa


     Na wypad w góry czas idealny. Pełne Słońce i lekki wiatr. Rower sprawny, pompka jest. No to jazda. Szyndzielnia poszła całkiem sprawnie. Klimczok też. 


Zdjęcie mocno kręcone, ale tylko dlatego, żebyście uwierzyli, że było widać Tatry :)


Nabrałem trochę energii potencjalnej. Nic, tylko przełożyć ją w kinetyczną. Po drodze kulturalny wypas owiec:







Do Błatniej z górki. Tam przerwa na obiad, dwudaniowy z zupą (jakiż to był pyszny chłodnik...).
I to, co najlepsze, czyli swobodna jazda w dół skończyła się kilkaset metrów dalej. Dziura w dętce taka, że żadna pompka nie pomoże i dziura w nodze - to akurat do wesela się zagoi (a może i nawet noga by odrosła, gdybym stracił?).
Ja sprowadzałem rower, a najlepszy odcinek drogi sprowadził mnie do parteru. Jak nie ma się ze sobą zestawu naprawczego, to przydałby się Mechanik Rowerowy.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Alternatywnie

     
     Pierwszy raz nad morzem, bez oglądania morza. (trochę inne spojrzenie)








(Canon Power Shot A710)