Na wypad w góry czas idealny. Pełne Słońce i lekki wiatr. Rower sprawny, pompka jest. No to jazda. Szyndzielnia poszła całkiem sprawnie. Klimczok też.
Zdjęcie mocno kręcone, ale tylko dlatego, żebyście uwierzyli, że było widać Tatry :) |
Nabrałem trochę energii potencjalnej. Nic, tylko przełożyć ją w kinetyczną. Po drodze kulturalny wypas owiec:
Do Błatniej z górki. Tam przerwa na obiad, dwudaniowy z zupą (jakiż to był pyszny chłodnik...).
I to, co najlepsze, czyli swobodna jazda w dół skończyła się kilkaset metrów dalej. Dziura w dętce taka, że żadna pompka nie pomoże i dziura w nodze - to akurat do wesela się zagoi (a może i nawet noga by odrosła, gdybym stracił?).
Ja sprowadzałem rower, a najlepszy odcinek drogi sprowadził mnie do parteru. Jak nie ma się ze sobą zestawu naprawczego, to przydałby się Mechanik Rowerowy.
gdzie krew i dziury w nodze??? dawaj foty :)
OdpowiedzUsuń